piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 5. List.


-Julka, opowiedz mi wszystko.-poprosiła przyjaciółka. Siedziałam obok niej, ręce strasznie mi drżały. Zaczęłam swoją długą opowieść o imprezie. Co jakiś czas Justyna przytakiwała i dopowiadała coś od siebie. W przeciwieństwie do mnie, niewiele pamiętała. Po 10 minutach skończyłam. Strasznie zaschło mi w gardle, więc wzięłam nową butelkę wody i odkręciłam ją. Zimny napój wlał mi się do gardła. Natychmiast poczułam orzeźwienie. Zakręciłam ją  i  z powrotem i odłożyłam na stół.
-To strasznie.-odezwała się Justi. Jej oczy patrzyły w jeden punkt. Widocznie przetwarzała informacje.
-Wszystko słyszałam.-Ola weszła . Twarz miała bardzo smutna, ręce złożone. –Naprawdę? Naprawdę jestem taka okropną siostrą?-zapytała. Popatrzyła na Justynę, ta szybko spuściła wzrok. Spojrzała na mnie. Nie doczekała się odpowiedzi. Olka zawsze jest taka, trzeba przyznawać jej rację jak coś jest dobrze na nią, a jak źle to trzeba mówić, że tak naprawdę nie jest. Wszystkich chciała podporządkować sobie. Nie lubiłam jak była taka, ale z drugiej strony było mi jej żal. Kiedyś była inna. Po śmierci ojca, zmieniła się.
-Gdzie on jest?-Ola miała już łzy w oczach. Wstałam i podeszłam do niej, mocno ją przytuliłam. Wiedziałam, że szczerze żałuje tego co się stało.
-Poszukam go.-Odpowiedziałam i zrobiłam to co obiecałam. Po drodze założyłam kurtkę i ubrałam buty.  Wyszłam na świeże powietrze, słońce delikatnie grzało mnie w twarz. Usiadłam na schodach i zastanawiałam się, gdzie może być Darek. No jasne!-krzyknęłam w duchu i natychmiast pobiegłam w stronę małego lasku. Jak jeszcze żył ojciec Olki i jej brata, cała trójka wybudowała tam mały domek na drzewie. Wstawili też ławeczkę i stolik. Od czasu śmierci pana Marka, Ola tam nie zajrzała. Minęłam brzozę, naszą wyjątkową brzozę. Kilka lat temu wyryłyśmy na niej napis ‘J+O+J=P’ czyli:  ‘Justyna+Ola+Julia=Przyjaciółki’ uśmiechnęłam się. Od tamtej chwili minęła chyba wieczność. W głowie zaczęły pojawiać się obrazki z dzieciństwa. Małe rozczochrane dziewczynki z rozbitymi kolanami, beztrosko bawiące się. Jeszcze wtedy nie wiedziałyśmy jakie mogą mieć problemy dorośli. Teraz uważamy siebie za znawczynie, a tak naprawdę za te 10 lat popatrzymy na nasze życie i przypomnimy sobie, ze te problemy które wtedy wydawały nam się ogromne i ledwo rozwiązywalne, są z prawdziwymi problemami niczym. Tak to jest, człowiek niczego tak do końca nie wie. Po moich rozważaniach ruszyłam w stronę domku. Natychmiast w oczy, jak zwykle rzucił mi się stolik. Pomalowany kiedyś na neonowy pomarańczowy, dziś trochę wyblakły ale, nadal widziałam go jako pierwszą rzecz, przychodząc tam. Po niecałej minucie stałam już przy drabince prowadzącej na domek. Byłam pewna, że jest tam Darek. Wzięłam głęboki oddech i chwyciłam drabinkę. Nienawidziłam wysokości. Zawsze panikowałam, nawet gdy byłam 4 metrów nad ziemią. Wszystko przez to ze w dzieciństwie spadłam z kilku metrów i stąd wzięła się moja fobia. Nic takiego się nie stało, lekko się podrapałam, ale lęk został. ‘nie ma się czego bać. Parę szczebli i już jestem na górze’-myślałam i w duchu dodawałam sobie otuchy. Ruszyłam, pomału. Wreszcie ujrzałam Darka, siedział po turecku. Wokoło dużo zdjęć. Rodzeństwo trzymało tutaj albumy ze zdjęciami. Podniosłam jedno z drewnianej podłogi, ujrzałam na nim Olę i jej ojca. Przytulali się. Podniosłam następne. Na nim byliśmy my. Wesoła czwórka dzieci. Mieliśmy tedy około 6-8 lat. Łzy poleciały same. Wspomnienia. To jest najlepsze. Trzeba robić wszystko, żeby życie było cudowne. Czułam się ogromnie samotna, schowałam twarz w dłoniach, a chwilę później poczułam ciepłe dłonie Darka na moich. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Jego brązowe oczy patrzyły na mnie z czułością. Patrzyły na mnie jak nikt inny tak na mnie nie patrzył.
-Dziękuję, że jesteś.-powiedziałam przez łzy.
-Ciii..-uciszył mnie.-dziękuję, że ty jesteś. – to stało się tak szybko, Darek powiedziawszy to, chwycił moją twarz i lekko przyciągnął ją do siebie. Drugą trzymał mnie w tali, popatrzył w moje oczy. Jego usta zbliżyły się do moich. Poczułam ciepło niego warg, trwało to chwilę. Oszołomiona nie wiedziałam co mam zrobić. Poczułam, że trochę się zarumieniłam. Pierwszy raz całowałam się z chłopakiem. Nagle on przemówił:
-Jaki ja byłem głupi.-nie rozumiałam o co mu chodzi. Nadal patrzył na mnie. Pomyślałam, co ja mogłam zrobić, co on sądzi że był głupi. Czy to chodzi o pocałunek. Zesmutniałam.-Traktowałem cię jak siostrę, wreszcie zrozumiałem.-‘do jasnej cholery! Co on zrozumiał? O co chodzi?’-myślałam i myślałam. Serce zaczęło mi bić, jak oszalałe.-Wiesz, nic nie musisz mówić. Dobrze, że jesteś.-Motyle zaczęły fruwać mi w brzuchu, ogarnęła mnie fala gorąca.-Dobrze, że to napisałaś, dzięki temu dowiedziałem się o twoim uczuciu. Czuje to samo. Naprawdę, jesteś dla mnie ważna.-podał w moją stronę kartkę. Małą, poskładaną. Otwarłam ją i natychmiast pożałowałam. Napisałam z list, ale nie chciałam go wysłać. Napisałam go, ponieważ czułam się opuszczona, chciałam to co czuję wylać na papier. Nie wiedziałam jakim cudem, znalazł się on w rękach Darka. Mimo jego wyznaniu, poczułam się jak kompletna kretynka, mała dziewczynka, która podkochuje się w bracie przyjaciółki. Wstałam i uciekłam, tak po prostu. Schodząc w pośpiech z drabinki, spadłam z kilku szczebli i poczułam ból w kostce. Byłam taka zła na siebie, że nie myślałam o tym, że boję się wysokości, chciałam tylko uciec. uciec z dala od Darka. Z daleka usłyszałam jego głos:
-Julka! Proszę! Nie uciekaj!-krzyczał, ale ja nie posłuchałam. Biegłam dalej jak opętana. W rękach trzymałam ten list. Wróciłam do domu Olki. Wpadłam z hukiem do pokoju kumpeli, dziewczyny siedziały na łóżku, zabrałam szybko torebkę z ubraniami. Nie chciałam patrzeć w ich stronę, ale czułam na sobie ich wzrok.
-co jest? Zapytały równocześnie przyjaciółki. Nie odpowiedziałam im, weszłam do łazienki i przekręciłam zamek. Ściągnęłam z siebie ubrania, jeszcze z wczoraj i weszłam pod prysznic. Puściłam zimną wodę, dla orzeźwienia. Teraz dopiero poczułam głód. Od rana nic nie jadłam, wczoraj wieczorem też. Strużki wody lały się po mnie a ja stałam i myślałam, co dalej. Moją lekko, obolała kostkę posmarowałam żelem.  Po około 15minutach musiałam wyjść. Przerażała mnie myśl, że naprzeciwko łazienki jest pokój Darka, a co jeśli on tam był? Zabrałam torebkę i wzięłam głęboki oddech. Otwarłam drzwi, po cichu. Popatrzyłam prosto i ujrzałam go, patrzył na mnie.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 4. Uważać na słowa.


Dziewczyny jeszcze spały. Rozwalona Ola, chrapała w najlepsze, a Justyna zwinięta w kłębek, lekko dyszała.
-Wstawać!- Darek pociągnął za kołdrę i tym samym pozbawił dziewczyny, cieplutkiego okrycia.
-Weź, daj nam spokój!-wykrzyknęła Ola, przykrywając głowę poduszką. Brat nie dał za wygrana i krzyknął jeszcze głośniej.
-Za 5 min. Widzę was w kuchni!- po czym wyszedł, trzaskając drzwiami. Półka obok drzwi się za trzęsła i usłyszałam stukot rozbitego szkła. Podeszłam tam i podniosłam z podłogi zdjęcie w ładnej zielonej ramce. Na fotografii byłyśmy my, cała trójca. Jeszcze z juniora w Contraście. Przypomniałam sobie o Marcinie. Nie miałam nawet jego numeru telefonu, nazwiska oczywiście nie pamiętałam. Wiedziałam jeszcze, że chodzi do 3klasy technikum. Tylko tyle. Byłam trochę zamroczona alkoholem i wszystko mi się pomieszało.
-Au! Moja głowa!- zamruczała Justi, podnosząc się z łóżka.
-Nie musiałaś wczoraj tyle pić.-odrzekłam na jej marudzenie.
-Boże, nudzisz jak moja mama.- Ola skomentowała. Spojrzałam na nią, podpuchnięte oczy i skwaszona mina. Rzeczywiście, wczoraj musiała coś wziąć.
-Wiesz, jakby twoja mama to zobaczyła to nie wiem co by zrobiła, na pewno nie byłaby zadowolona z tego, że córeczka ostro zabalowała. Dobrze, że wyjechała sobie na ten dwutygodniowy urlop.  A twój tata to by się w gro..- przymknęłam się. Teraz to ja przesadziłam.
-To by się w grobie przewrócił, tak?-Olka już miała łzy w oczach. Jej tata zginął w wypadku samochodowym rok temu.  Nie chciałam, żeby moja przyjaciółka znowu się smuciła, już i tak dużo przeszła po stracie ojca.
-Weźcie się wreszcie ogarnijcie i chodźcie do Darka.-mówiąc to poszłam do kuchni, przy stole siedział Darek i czekał na nas. Usiadłam naprzeciwko niego i spojrzałam w dół.  Czułam się winna zdarzeniom z nocy. Usłyszałam stukot stóp o panele. Sekundę później obok mnie siedziały już dziewczyny. Ja  w środku, czułam się jak jakaś oskarżona.
-No, co jest?-zapytała Olka wyraźnie znudzona. Czy ona niczego nie pamięta? Nawet tego w jaki sposób dostała się w ogóle do domu? Darek przetarł twarz rękoma, byłam pewna, że nie wiedział jak zacząć. W pewnym sensie, zastępował siostrze ojca, ich matka zawsze chwaliła syna. Kiedyś tworzyli wspaniałą, kochającą się rodzinę. Nie raz zazdrościłam przyjaciółce tak dobrze dogadujących się bliskich. Po śmierci pana Marka wszystko się zmieniło. Pani Gosia próbowała zapomnieć, tyle razy jak zostawałam u Olki na noc, słyszałam jak płacze w kuchni. Jest mi jej naprawdę szkoda. Tak się załamała. Ola z rodziną odwiedzała poradnię psychiatryczną, moja przyjaciółka miała nawet myśli samobójcze. Kochała swojego ojca, ja nie mogę tak powiedzieć o moim. Dla mnie jest zabójcą. Kazał swojej żonie usunąć 3-miesięczny płód, nową istotę, nowe życie. Nienawidzę  go.
-Ola, powiedz mi co wiesz z wczorajszej imprezy.-poprosił Darek, starannie dobierając każde słowo. Bardzo się stresował. Zaczął wycierać dłonie o spodnie, tak mu się pociły.
-Aaaa. Poznałam takiego kolesia. Tylko potem już nie pam…-zatkała się. Popatrzyła na nas. Chciała, żebyśmy jej pomogły. Nie wiedziałam co zrobić. –to znaczy nie interesujcie się!-wy buchnęła.
-TY idiotko, tępa! Co wczoraj wzięłaś? No pytam się co?-w Darku już się gotowało. Brwi podniesione do góry dodawały mu groźnego wyglądu. Trochę zaczęłam się go bać. Gdy był zły, stawał się taki agresywny, taki niepodobny do siebie.
-O co wam chodzi znowu?!-Ola wstała i już miała iść w kierunku swojego pokoju, ale dodała jeszcze:- moje życie, moja sprawa.- i poszła trzaskając drzwiami. Spojrzałam na Darka, opadł na krzesło zrezygnowany.
-Co ze mnie za brat? Nie umiem  nawet zająć się własną siostrą. Wszystko zepsułem.-Mówił przez łzy. W takim stanie jeszcze go nie widziałam.
-Darek.. Darek, to nie twoja wina. Nie wiem co ona znowu zrobiła, ale to na pewno nie twoja wina.-Justyna przemówiła, a ja siedziałam jak kompletna idiotka, która nie wie jak pocieszyć przyjaciela.
-Zamknij się! Zostawcie mnie w spokoju!-krzyknął rozgniewany, zabrał kurtkę, ubrał buty i wybiegł. Zostałyśmy  we trzy, w domu pełnym smutku i żalu.  

piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 3. Po imprezie. Prawda boli.


Wtuliłam się w ramię Marcina (tak miał na imię mój nowo poznany towarzysz), był już nieźle upity, ja zresztą też, ale myślałam trzeźwo. Musiałam udać się do toalety i zostawiłam Marcina samego, na kanapie. Kompletnie zapomniałam o przyjaciółkach, tak zauroczył mnie 19-letni blondyn. Weszłam do łazienki i otworzyłam pierwszą kabinę. Z przerażenie otworzyłam usta. To co tam zobaczyłam kompletnie mnie zaskoczyło. Na toalecie siedział jakiś facet, wyglądał na około 27/28 lat, a obok niego stała Ola. Całowali się namiętnie. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Gdy już z lekka się otrząsnęłam wyciągnęłam Olkę od tego frajera, on zobaczywszy mnie, uciekł. Wszystko stało się tak szybko, Ola zemdlała w moich ramionach, a ja czułam się okropnie bezradna. Ledwo ją ocuciłam i zaprowadziłam na świeże powietrze. Po drodze, znalazłam Justynę. Było około 2:00, gdy zadzwoniłyśmy po Darka. Stałyśmy we trójkę, kompletnie nawalone. Ola to już w ogóle. Nigdy nie przypuszczałam, że mogłaby posunąć się do czegoś takiego. Co by się stało, gdybym się spóźniła. Rozmyślałam tak i podtrzymywałam pijaną przyjaciółkę. Po 30 minutach przyjechał brat Oli. Zabrał siostrę do samochodu, mrucząc pod nosem, że ostro przesadziła. Gdyby tylko wiedział co mogłoby się stać w toalecie. Nie chciałam mu mówić teraz, nie chciałam mówić mu nigdy. Odjechaliśmy do domu. Byłam zmęczona, więc zasnęłam. Obudziłam się dopiero, gdy promienie słoneczne, zaczęły ocieplać moją twarz. Leżałam na dużym  łóżku przyjaciółki, przykryta kołdrą w paski. Coś kłuło mnie w twarz. Zobaczyłam na poduszkę i ujrzałam czarną wsuwkę. Przypomniały mi się wydarzenia ze wczoraj. Usiadłam i popatrzyłam na osoby, które leżały obok mnie. Justi z całkowicie rozwaloną fryzurą nad, którą pracowała wczoraj półtorej godziny i Olę, która zapewne niewiele pamiętała z wczorajszej/dzisiejszej imprezy. Wstałam, mięśnie bolały, zawsze tak miałam po alkoholu. Przeciągnęłam się jeszcze i zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Czarny tusz rozmyty pod oczami, włosy na wszystkie boki, ślady wgniecenia zamka poduchy i wsuwki. Ubrania, pomięte, ze wczoraj. Jednym słowem, wyglądałam: OKROPNIE. Musiałam pogadać z Darkiem, więc udałam się korytarzem do jego pokoju. Po drodze minęłam duży zegar w salonie, który już wskazywał godzinę 13:00. Pokoik brata Oli, był w zupełnie innej części domu, niż pokój siostry. Stanęłam przed dużymi brązowymi drzwiami. Zapukałam dwa razy i usłyszałam ‘Proszę’. Nacisnęłam na klamkę, ta ustąpiła. Weszłam do pokoju, pełnego kolorów: czarnego, niebieskiego i żółtego. Każdy z kolorów coś oznaczał. Niebieski to był ulubiony kolor Darka, a żółty i czarny bo to barwy SKRY BEŁCHATÓW, jego ukochanej drużyny siatkarskiej. Na ścianie wiszą plakaty polskich i zagranicznych siatkarzy. Brat Olki to prawdziwy kibic, kilka razy był w  Bełchatowie nawet. Ma autografy od Bartosza Kurka, Krzysztofa Ignaczaka czy Mariusza Wlazłego.  Popatrzyłam na niego, siedział przy biurku. Ja stałam jak głupia. Nie wiedziałam od czego mam zacząć, żeby było ok.
-Ola była naćpana.-przerwał ciszę. Spojrzałam na niego i nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Jakim cudem ona to wzięła? Jak mogła? Tyle pytań bez odpowiedzi. Co ze mnie za przyjaciółka. Czemu jej nie przypilnowałam?
-Ja.. Ja.. ja nawet nie wiedziałam.- Za jąkałam się. Jego brązowe oczy patrzyły na mnie smutno. Niby co ja mam mu powiedzieć? Że znalazłam jego siostrę w toalecie z jakimś  idiotą? Z jednej strony chciałam pomóc przyjaciółce, ale z drugiej nie zaszkodzić.
-słuchaj, jak wiesz to powiedz.- dalej świdrował mnie swym obłędnym wzrokiem.
-Nie, nic nie wiem. Ja bawiłam się sama, znaczy z kolega. Znalazłam ją w toalecie.-nie chciałam go okłamać, więc nie powiedziałam mu całej prawdy.
-nie było koło niej nikogo, tak?- tego już było za wiele. Musiałam wyznać prawdę, musiałam powiedzieć mu co widziałam. Słowa same wylały mi się z ust. Opowiedziałam o wszystkim co widziałam, z najdrobniejszymi szczegółami, które ledwo co zapamiętałam. Chciałam jej pomóc. Nawet nie zauważyłam, gdy łzy same poleciały mi po policzkach. Darek stał i patrzył, aż nagle podszedł do mnie, starł mi łzę i chwycił moją dłoń.
-wszystko będzie okej. Pogadam z Olą. Nic się nie martw. To nie twoja wina, Ola jest za bardzo rozpieszczona przez mamę.- przytulił mnie. Czułam się tak wspaniale, że na minutkę zapomniałam o wszystkich troskach i zmartwieniach. Po prostu nic się dla mnie w tej chwili nie liczyło, tylko Darek.
-Fajnie mieć taka siostrę jak ty.-powiedział znienacka, a ja zdrętwiałam. Łzy znowu napłynęły mi do oczu, ale nie z powodu wczorajszych wydarzeń. Myliłam się, Darek nadal traktował mnie jak siostrę.
-Chodźmy do dziewczyn. Trzeba z nimi pogadać.- stwierdziłam, a palcami, lekko przetarłam łzę, która spływała mi już szybko po policzku.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 2. Impreza trwa.



-A ta? I do niej czarne szpile.- Ola stała w krótkich spodenkach typu Hawajki i w staniku, prezentując w rękach kremową sukienkę.
-Boziu! W każdej wyglądasz znakomicie, więc wreszcie się na coś zdecyduj.- zamarudziła Justyna, sprzed lustra, gdzie robiła sobie wieczorowy makijaż.  Ja siedziałam na łóżku i prostowałam włosy. Ubrałam biały top z dekoltem i dżnisowe szorty. Na dzisiaj kupiłam sobie taką ładną tunikę, ale dostałam 8 dni wcześniej okres i musiałam z niej zrezygnować.
-Ale ci ładnie w wyprostowanych włosach. Powinnaś częściej się tak czesać. Przecież masz w domu prostownicę. – Justi przerwała 2-minutową ciszę.
-A myślisz, że mi się chcę?- bąknęłam tylko. Spojrzałam na moje odbicie w lustrze. Nic ciekawego: długie brązowe włosy i piwne oczy. Nie miałam żadnego znaku, po którym można mnie od razu poznać typu dołeczki czy duże oczy. Zwykła nierozpoznawalna twarz.
-Okej, okej. Patrzcie i zachwycajcie się mną!- Olka okręciła się wokół własnej osi przed nami. Dałam radę wydusić z siebie tylko ‘wow’, trzeba przyznać że ta dziewczyna nie tylko ma urodę, ale i figurę. W kremowej sukience i czarnych szpilach nasza Ola prezentowała się wręcz cudownie.
-OMG! Cudna, po prostu cudna! Dzisiaj na pewno kogoś wyrwiesz!- powiedziała Justyna.
Do torebki zapakowałyśmy ćwiartkę wódki- żubrówkę. Alkohol w klubie Contrast był strasznie drogi, dlatego postanowiłyśmy wypić jedną ćwiartkę w toalecie a potem tylko piwa, dla większego kopa.  Na dyskotekę zawoził nas Darek, co bardzo mi się podobało, ale potem jak powiedział:
-Dziewczyny, na baletach was dzisiaj  nie przypilnuję.- i puścił do mnie oczko, myślałam że się rozpłynę.  Uśmiechnęłam się. Może wreszcie powiem mu o swoich uczuciach, ale teraz nie był na to dobry moment. Gdy wygramoliłyśmy się z czerwonej Toyoty Olka pociągnęła mnie za rękaw niebieskiego sweterka.
-Co jest między tobą, a Darkiem?- zapytała.
-Nie ma nic, a niby co ma być?-  skłamałam. Popatrzyłam w jej oczy. Błyszczały. Już wiedziałam, że wpadła na jeden z tych swoich ‘super’ pomysłów. Nie chciałam dopytywać się o co jej dokładnie chodzi, bo kolejka była już długa, a za chwilę będzie jeszcze dłuższa. Stanęłyśmy za chłopakiem typu ‘laluś’. Normalnie, dosłownie pedałek. Nie tylko w wyglądzie ale i zachowaniu. Szedł i kręcił tyłkiem a na oczach miał okulary przeciw słoneczne! Nie wiem po co mu takie okulary  na dyskotece, wieczorem. Powiał zimny wiatr, mimo iż była końcówka kwietnia. Miałam same szorty i było mi trochę chłodno. Zaczęły mi sztywnieć palce, a po ciele przechodzić ciarki. Po 10-minutach doszliśmy do bramki i skasowali nam nasze wejściówki. Ochroniarz popatrzył na nas, a w szczególności Olę, uśmiechnął się i nas przepuścił.
-Ta dyskoteka nie jest dla małolatów!- wrzasnął ktoś z tyłu. Obejrzałyśmy się. Autorem tych słów okazał się około 30-latni mężczyzna w czarnej, skórzanej kurtce. Wyglądał obleśnie. Nieogolony z długimi, tłustymi włosami ,związanymi w kucyka.
-Idźcie dziewczyny! Ochroniarz pchnął nas lekko w stronę szatni, przy której też musiałyśmy odczekać swoje.  Gdy oddałyśmy nasze rzeczy poszłyśmy najpierw na salę, zobaczyć co i jak, a potem poszukać toalet. Akurat gdy weszliśmy na salę szła piosenka ‘touch me’, bardzo fajny remix, wiec na trochę zostałyśmy i pobawiłyśmy się w rytm muzyki. Następnie z 15-minut szukałyśmy toalet, które oczywiście były koło szatni. We trójkę zamknęłyśmy się w jednej z kilkunastu kabin z podświetlanymi podłogami. Justyna wyciągnęła buteleczkę z naszym napojem, który zawsze pomagał nam na zabawie. Już niejednokrotnie piłyśmy w tym lokalu, ale tylko na imprezach dla dzieci i młodzieży, ale sobota to już co innego. Jak się Renata dowie, że byłam tutaj, to jej szczęka opadnie. Już nie mogłam się doczekać, aż pokaże jej na Internecie zdjęcia  z dzisiejszej imprezki.  
-No to zdrówko!- Ola, jak zwykle zawsze pierwsza do wódy, trzymała już kieliszek z napisem ‘I wódka’ (który dostała ode mnie na urodziny) napełniony po brzegi trunkiem. Kolejna była Justi, a potem ja.
-No to impreza dzisiaj mam nadzieję, że będzie udana.-Podniosłam kieliszek do góry i wylałam zawartość do ust. Przełknęłam. Poczułam okropny smak alkoholu i skrzywiłam się trochę . Od razu zrobiło mi się ciepło. To uwielbiałam najbardziej. Tańczyć i niczym się nie przejmować po wódce. Odciąć się na chwilę od kłopotów i bawić się. Wyszłyśmy z kabiny i napotkałyśmy sprzątaczkę, przestraszyłam się, bo trochę się tam śmiałyśmy i głośno mówiły o alkoholu, ale nasz pomysłowa Ola wybroniła nas mówiąc, że koleżanka źle się poczuła i musiałyśmy wejść razem z nią. Łyknęła to i poszła dalej robić to co zaczęła. Wróciłyśmy na salę i ujrzałam ludzi bawiących się przy piosence ‘All for you’. Dj nieźle wymiatał, w głowie szumiał alkohol, a w nogach czułam chęć zabawy. Nawet nie zauważyłam kiedy Ola  bawiła się w rytm muzyki  z wysokim blondynem. Tańczyłam dalej z Justi i szukałam kogoś z kim mogłabym się też zabawić. Zrobiło mi się trochę głupio, jak do mojej przyjaciółki podszedł jakiś chłopak, a ona próbowała go spławić, byleby tylko nie zostawić mnie samej. Powiedziałam jej na ucho, że niech się mną nie przejmuje i niech się idzie bawić. Ta uśmiechnęła się do mnie i spełniła moje polecenie. Usiadłam przy barze. Świtała raziły trochę po oczach, a w gardle suszyło. Jak na juniorze zamówiłam sok pomarańczowy z lodem, który mnie orzeźwił. Kostki  zimnego lodu, nawet się całkiem nie rozpuściły a ja skończyłam pić. Siedziałam sama i bawiłam się kosmykami włosów. Nagle w uchu usłyszałam szept.
-Jesteś piękna.- Głos należał do chłopaka  na około 19 lat. Brunet, tacy jakich lubię. Pachniał miętą i drogimi perfumami. Uśmiechnęłam się do niego.  Ujął moją dłoń i znowu zbliżył swoje usta do mojego ucha.- Jestem Marcin.  Mogę panią prosić do tańca?
Zarumieniłam się. Przede mną stał słodkookie ciacho i trzymał mnie za rękę.
-Oczywiście. Jestem Julka- odpowiedziałam, a on znów, mi posłał swój zabójczy uśmiech. Zaczęliśmy swój taniec, powoli zbliżał się do mnie. Nagle poczułam jego usta no moich ustach, przycisnął mnie do ściany i zaczął całować. Był w tym niesamowicie dobry. ‘Raz się żyje’-pomyślałam i dałam się ponieść jego pocałunkom. Co chwilę zaciągałam się jego zapachem, chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Włączyło się w mojej głowie czerwone światełko. ‘Co ja wyrabiam? Całuje się z chłopakiem o którym prawie nic nie wiem. Co jak co, ale ja mam swoje zasady.’ Odepchnęłam go delikatnie, on spojrzał na mnie smutnym wzrokiem , a ja stanęłam na palcach, żeby mu powiedzieć, że chcę go bardziej poznać. Wplótł swoje palce w moje i zabrał do loży, przy której siedziała już jakaś para i nieźle nawalony chłopak. Na stoliku stało mnóstwo butelek po piwie i parę niedopitych, kolorowych drinków. Zabrał swoją kurtkę i wyszliśmy na świeże powietrze.                                                     

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 1. Bilety



  Jechałam gimbusem i oczywiście jak zwykle udawałam tą, kim nie jestem. Przytakiwałam Reni i śmiałam się z rzeczy , które mnie totalnie nie śmieszą. Czasami mam ochotę powiedzieć Renacie, że mam jej dość. Mam dość jej wyzwisko i obelg na niewinnych ludzi, ale nie miałam jeszcze odwagi jej tego wygarnąć prosto w twarz. Nie byłam asertywna dla niej.
  Jak co dzień, obwarzanek z sola i niegazowana woda. Usiadłyśmy na schodach, delektując się      naszym marnym śniadaniem. Czekałam na Olkę i Justynę- moje dwie najlepsze przyjaciółki.
-Hej Kotek!- rzuciła Justi i cmoknęła mnie w policzek, zostawiając po sobie ślad po błyszczyku.- Oj, przepraszam- dodała i zaczęła wycierać lepkiego ‘buziaka’.
-Sorry, ludzie. Patrz co mam!- oderwała nas od siebie Ola i przysiadła się po mojej lewej stronie, popychając przy okazji Renatę. Ta zrobiła urażoną minę i poszła w stronę grupki  chłopaków.- Patrz i rozkoszuj się tym widokiem!- Przed nosem pomachała mi  trzema kolorowymi karteczkami. Zatrzymałam jej rękę, która trzęsła się jak przy Parkinsonie. Spojrzałam na jedną karteczkę i oczom nie mogłam uwierzyć. W rękach trzymałam bilet do Contrastu- najbardziej popularnego klubu w Małopolsce, do którego jechaliśmy około 40 min. Ze zdziwienia otworzyłam usta. Od dwóch lat starałyśmy się o takie wejściówki, z naszej szkoły tylko trzy dziewczyny tam były, Domi, Iwona i Renata. 
-Skąd je masz?- zapytałam, patrząc to na bilety, to na błyszczące oczy przyjaciółki
-słuchaj, brat mi załatwił. Ledwo, ledwo, ale się udało. Miał farta, bo zdobył jedne z ostatnich.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zawsze miałam słabość do Darka, ale tym razem mnie zaskoczył. Gdy nocowałyśmy u Olki, on zawsze załatwiał popcorn, chipsy i ogólnie żarcie. Taki kochany, słodki braciszek. Niektórzy to mają dobrze, mój brat siedzi w więzieniu, od trzech lat go nie widziałam. Pamiętam tylko jak arek kradł w sklepie, a ja byłam obok i nic nie zrobiłam. Później wielkie przesłuchania i ciągnięcia po sądach. Wreszcie kara 5 lat pozbawienia wolności. Jak dla mnie zmarnowane życie. On miał kiedyś dziewczynę, był normalny, a tak się stoczył. To przez towarzystwo. Jak wyjdzie na wolność będzie miał 24 lata.  Darek był zupełnie inny. Podoba mi się od dawno, ale jakoś nie miałam odwagi powiedzieć mu o swoich uczuciach. Może boje się odrzucenia ze strony chłopaka, który traktuje mnie jak siostrę. 
  Z zamyślenia wyrwał mnie przeraźliwy dźwięk, dzwonka szkolnego.
-Julka! No chodź wreszcie.- przyjaciółki pociągnęły mnie w stronę klasy numer 18, gdzie miałam chemię. Całą lekcje przegadałyśmy  o sobotniej imprezie w Contrast. Już uzgodniłyśmy w co się ubierzemy. Justi powie rodzicom, że nocuje u Oli, bo to w jakimś sensie prawda. Do soboty czas ciągnął się niemiłosiernie długo.            

piątek, 20 kwietnia 2012

Prolog

            Ubrałam słuchawki  na uszy i usłyszałam cudowny  głos ciach  z One Direction. Trzasnęłam drzwiami domowymi. Na moje ciemne włosy zaczęły spadać kropelki deszczu.  Ubrałam kaptur, plecak zarzuciłam na prawe ramię i pognałam w stronę gimbusu. Po drodze, kolejno mijałam sąsiadki, które patrzyły na mnie chamskim wzrokiem i odpowiadały nieszczerze na moje ‘dzień dobry’.  Siliłam się na miły uśmiech, jednak one go nie odwzajemniały. ‘Zniszczony bachor’- tak myślały o mnie, 16-letniej dziewczynie, która wychowała się w niepełnej rodzinie. Mój ojciec odszedł  od nas, gdy byłam jeszcze małą dziewczynka. Zostawił nas tak po prostu. Dochodziłam  już do przystanku, przy którym stały dzieciaki z podstawówki. Od razu je przegoniłam. Może i było to trochę niemiłe z mojej strony, ale  chciałam posłuchać w spokoju muzyki, a nie rozdartych małych, bogaczy którzy jeszcze nie wiedziały co to jest prawdziwe życie. Chciałabym mieć jeszcze po tyle lat co oni, nie przejmować się niczym, a w gimnazjum życie wygląda dużo inaczej. Tym bardziej trzecia klasa, wybór szkoły, testy, dużo stresu.
            Stałam tak i nagle poczułam silne uderzenie w ramię, natychmiast obróciłam się w stronę osoby od której dostałam strzała. To Renata, szczerzyła do mnie zęby. Jak ją zobaczyłam, ściągnęłam słuchawki i wyłączyłam muzykę w telefonie. Nie chciałam, żeby usłyszała czego słucham. Uważała, że  One Direction to pedały. Takie jak Justin Bieber, a prawda jest inna. Kocham ten zespół,  a chłopacy wcale nie są tacy jak ona ich ocenie. Zerknęłam na Renię, ładnie ułożone, blond loki dodawały jej niesamowitego uroku. Do tego te rumieńce i niebieskie oczy które podkreślały jej piękne rysy twarzy. Kumpluję się z jedna z najładniejszych dziewczyn w szkole, szkoda tylko, że jest taka fałszywa.